Krzysztof #2 2025
Tytułem wyjaśnienia … nie pamiętam gdzie trafiłem na tę koncepcję więc wybacz ale nie jestem w stanie odpowiednio podziękować. Natomiast, sama koncepcja dotyczy pisania listów do bliskich - rodziny, przyjaciół, siebie …
U mnie trafiło to na szczególnie podatny grunt, z uwagi na to, że często łatwiej mi wyrazić na piśmie to co czuję niż powiedzieć. Biorąc to pod uwagę nie chciałbym odebrać bliskim pokazania chociażby w taki sposób co czuję i myślę.
Poniżej znajdziesz drugi list do mnie … nie ma cukrowania, jest szczerze, momentami mało przyjemnie ale tak miało być to było potrzebne.
Cześć Krzysztof,
Minął rok, skończyłeś 36 lat, wciąż jesteś wśród żywych (skoro piszesz te słowa) i już sam ten fakt można poczytywać jako sukces, więc co kropeczka i do napisania za rok? Nie to by było za proste zobaczmy co tam się działo przez te ostatnie 365 dni.
Zacząłeś mocno jak zawsze w okresie urodzinowym, powrót do trzymania się rutyn, postanowień. Weszła dieta i zalecenie od dietetyka (swoją drogą świetna sprawa, jestem wdzięczny, że mogłem sobie na to pozwolić), weszło bieganie, był cel, maraton konkretny czas. Nie przeszkadzał śnieg, deszcz, było wstawanie rano. Na papierze wszystko wygląda dobrze.
Odżyło Data Craze, pojawiły się nowe filmy na YT, nowe wpisy na bloga. Praca codzienna też nieźle, faktury opłacane w terminie, ciekawe tematy do rozwiązania. Rodzina zdrowa, sielanka, czego chcieć więcej …
A jednak coś w środku nie działało jak trzeba. Ferie zimowe jak większość ostatnich zmarnowałeś na własne życzenie. Niby wyjazd, niby dzieci, niby rodzina, ale czy Ty tam byłeś. Nawet nie wiesz dlaczego się obraziłeś ani na co. Pewnie jakiś powód był ale gdzie ten nasz upragniony stoicyzm, który by odgonił czarne chmury … w dupie, bo na pewno nie na feriach.
Turlałeś się byku jak zwykle, było pod górkę a później hyc na dupę i z górki. Szkoda, bo przegrywamy ciągle z tym samym … sami ze sobą, ze swoimi emocjami, impulsami, nawyki, które są dla nas destrukcyjne. Na papierze wiesz dokładnie co robić, dlaczego, jak coś działa, czy dobrze, czy źle. Jesteś w stanie pomóc innym, a sam jesteś w dupie. Bo jak tu nazwać fakt, gdy kładąc się spać zasypiasz z myślą, że w sumie nie byłoby źle jak już byś się rano nie obudził. Damn, wielu oddałoby wszystko by być na naszym miejscu … zdrowa, kochająca rodzina, przyjaciele, komfort finansowy, a my już spakowani, gotowi na spotkanie z Piotrem.
I tak mój drogi druhu, wyjebałeś się na ryj przed metą, marcowy półmaraton i kwietniowy maraton były kropeczką nad i … po co dieta, rutyny, ćwiczenia jak głowa przestała pracować. Człowiek jest zdolny do wielkich rzeczy, ale jak głowa nie funkcjonuje prawidłowo, to nawet podtarcie tyłka sprawia problem.
Cieszmy się z małych rzeczy, pomimo tego, że proszenie o pomoc sprawia problem, rozmowę z psychiatrą traktujemy jako “usługę” za kasę więc jest łatwo. I dobrze to było potrzebne, wróciły tabletki “na uśmiech”, zrobiony był test MPPI (i pomimo sceptycyzmu wyniki były zatrważająco dobre) no i tak się turlamy.
Dalej wziąłeś na klatę jeszcze jeden bieg “one last run” co … i w sumie nie wiadomo przed czym / za czym tak biegniemy. Czy uciekamy od tego co naprawdę ważne, czy biegniemy po to żeby coś sobie udowodnić. Jeżeli to drugie to powinniśmy już dobrze wiedzieć po Koronie Maratonów, że to tak nie działa. A więc ucieczka tylko przed czym? Przed tym co czujesz, przed tym co mógłbyś czuć.
Wiesz byku ja wiem, że w życiu trzeba było sobie jakoś radzić, różnie było, każdy z nas nosi jakąś zbroję. W założeniu słusznie, ma nas chronić, tylko wiesz jaki jest problem ze zbroją, zwykle jest zajebiście ciężka (a dodatkowo nie bardzo jest jak się podrapać w tyłek). Ten ciężar przygniata, może warto raz na jakiś czas, ściągnąć tę zbroję, trochę się odsłonić, zobaczyć, co / kto tam jest pod spodem.
Analiza wsteczna zawsze skuteczna co? Łatwo się pisze te słowa, patrząc w przeszłość, wszystkie kropki się łączą. No ale dobrze, pominiemy kilka mniej istotnych wątków, bo dobrze by było pomyśleć, gdzie jesteśmy teraz i co dalej z tym fantem zrobić.
Niby masz rozpisane cele, priorytety, niby wiemy co chcemy robić, wiemy jak tam dojść, a dreptasz w miejscu jak gejsza. Boisz się działać, lub boisz się pozwolić sobie na błędy. Stoisz w tej swojej zbroi, nikt Cię nie zrani, tylko szkoda, że ranisz siebie sam a przez to też ranisz swoich bliskich. Dobra dobra bo ckliwie, wracamy do tego co tu dalej.
Mogę napisać, że dalej będę solidnie realizował postawione cele i priorytety. Że w magiczny sposób naprawię 36 lat rozjebanych emocji, że negatywny nałóg zniknie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Tylko wiesz co … nie mamy już 10 lat … przestaliśmy kłamać, dobrze wiemy że to się nie opłaca, no to co?
W sumie jak mam być szczery to nie wiem. Może zaczniemy od tego, że powolutku będziemy zdejmować z siebie zbroję. Może pozwolisz sobie na jakiś urlop, 15 dni urlopu w tym roku to w sumie nie mało, ale nie oszukuj się, robiłeś w Święta, swoje urodziny i generalnie zadupcałeś jak dyliżansz. Tak jak z bieganiem, trochę fajnie a trochę ucieczka.
Może po prostu dasz sobie szansę na popełnianie błędów, na to że nie wszystko musi być 100% albo totalna porażka Może faktycznie weźmiesz do serca wartości stoickie, które tak bardzo cenisz. Może spróbujesz cieszyć się tym, że masz cudowną i zdrową rodzinę. Może dasz sobie szansę na bycie nieidealnym mężem i ojcem - lepsze to niż bycie idealnym mężem i ojcem który nie istnieje.
Może przestaniesz roztrząsać swoje głupie zachowania i rzeczy które traktujesz jako porażki. Wiem, że z kościołem nam nie po drodze ale pamiętasz “więcej grzechów nie pamiętam, a Ciebie proszę o pokutę i rozgrzeszenie”. Odpuść sobie ziom, daliśmy dupy wielokrotnie to prawda, ale czekaj mamy te doświadczenia, żyjmy tak żeby unikać tych samych błędów.
Jan Miodek raczej by się na nas delikatnie wkurwił za mieszanie liczby pojedynczej z mnogą i raz pisanie w pierwszej a raz w trzeciej osobie, no ale na szczęście, to hobbystyczne wiadomości a nie doktorat z języka polskiego, wybaczamy sobie pamiętasz.
Odpuść chłopie … jesteś w dobrym miejscu, “pomyśl co chcesz robić w życiu, a potem zacznij to robić”. Zawsze będą górki i dołki, ale kurwa Krzychu amplitudę zmniejsz. Nie róbmy sobie jazd na Mount Everest i zjazdu do Rowu Mariańskiego.
Masz 36 lat, warto zacząć sobie zdawać sprawę z tego, że powoli wiesz czego chcesz, wiesz co lubisz a co Cię denerwuje. Daj sobie szansę na to żeby żyć tak jak chcesz. Spróbuj przez ten kolejny rok być taką wersją siebie o jakiej marzysz, jaką rozpisaliśmy w idealnym typowym dniu z tymi wartościami, intencjami i taką tożsamością jaką uważasz, że będzie dla Ciebie i Twoich bliskich najlepsza.
Poprzednią wiadomość kończyłem słowami “A ja za rok znowu napiszę i wierzę, że tym razem Cię nie opieprzę.” no i co opieprzyłem, well pewnie bym mógł, tylko co by to nam dało. Nie mam już siły się biczować, szczególnie za własną spaczoną ambicjonalność.
Pozwól sobie wreszcie żyć, JUŻ możesz (prawda jest taka, że zawsze mogłeś, ale może potrzebujesz konkretnego miejsca w czasie), kurwa tak z ciekawości sam dla siebie. Zobacz przez najbliższy rok jakby to było, jeżeli się okaże, że do dupy nic to nie dało, to git, może znaczy, że już nic w tym życiu dla nas nie ma. Ale wiesz możesz się zaskoczyć, także Krzychu daj nam szansę być najlepszą wersją siebie, bez presji, bez wszystko albo nic, częściej bez zbroi, może trochę wolniej ale do celu.
Twój Na Wieki,
Głos Rozsądku